Patrząc w bezchmurne niebo,
poszukuję gwiazd.
Idąc wciąż przed siebie,
marnuję swój zbędny czas.
I wsłuchuję się w szelest drzew,
jakże subtelny ten ich powiew jest.
Niespodziewany, a zarazem tak kojący.
Czuję chłodny wiatr,
powiewa sobie ot tak.
Muska swobodnie delikatną cerę,
poszukując w niej oazy.
I spada deszcz..
Gwałtowny i ostry jest.
Zakłóca wszystko co dotychczas łączyło
nas.
W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz